niedziela, 9 listopada 2014

Drogi mocy

     Magia jest sztuką tajemną, ale nie jedyną na świecie. Jest tylko jedną z wielu emanacji mocy. Nawet nie jest tą najpowszechniejszą czy najpotężniejsza. Mistycy - bo tak poprawnie należy nazywać użytkowników mocy - mogą być określani mianem adeptów czy kapłanów lub też właśnie - magów (by wymienić tylko trzy najpopularniejsze możliwości). Ci ostatni, są tylko najbardziej wszechstronni. 
     Z pewnością interesujące dla nas będzie - kim są owi mistycy? Co łączy ich wszystkich? Otóż - są oni wrażliwi na moc. Otwiera to wrota do całego nowego świata zmysłów i doznań. Moc przepływa przez wszystko i wszystkich. Jednak tylko mistyk może ją poczuć. Już od urodzenia w niektórych miejscach czuje się nieco inaczej niż wszyscy. Jego ciało gromadzi magię w sobie i przechowuje. Zwykle - wielokrotnie więcej niż u przeciętnego niemagicznego przebudzonego. Gdy pozostaje ona w spoczynku, jest niewyczuwalna dla swego posiadacza. Dopiero gdy zaczyna się poruszać - ciało mistyka reaguje. 
     Wszędzie na świecie płynie Wiatr Mocy. To ogólnie przyjęty termin na określanie jej poruszeń. W zasadzie nigdzie nie da się znaleźć miejsca pełnego spoczynku, ruch trwa stale. Są jednak miejsca, gdzie płynie on znacznie szybciej - niczym w górskim strumieniu - a inne, gdzie jest jak oceaniczny prąd. Czasem tworzy wiry i zakłócenia. Szaleje. Szczególnie magiczne przedmioty są skłonne powodować takie anomalie. Z tego powodu mistycy na ogół od dzieciństwa przyzwyczajeni są do odczuć swojego ciała. Nie odkrywają swojej odmienności, szczególnie, że takim darem obciążone jest prawie ćwierć populacji świata...
     W każdym przebudzonym jest moc. Gdyby jednak próbować wydobyć ją z nieobdarzonej osoby - przebiegając przez ciało stawia opór, a przymuszona - rozrywa tkanki, psuje krew, powoduje straszliwy ból. To bardzo trudne dla wysysającego moc czarodzieja, łatwiej jest wyciągnąć moc z kamienia ...
     To co dla nieobdarzonego jest śmiertelnym ryzykiem i koszmarnym bólem, dla mistyka jest czystą przyjemnością. Przepływająca przez ciało moc prześlizguje się, niczym dłoń kochanki. Pobudza i to bardzo często, czysto seksualnie. Mówi się, że tym bardziej, im większy jest talent magiczny mistyka. Stąd wynika bardzo częste uzależnienie czarodziejów od aktu rzucania czarów. W żadnej innej sztuce mistycznej przepływy mocy nie są tak wielkie i nie pobudzają tak bardzo. Wielu bardzo młodych nowicjuszy mocy, swoje pierwsze najwyższe seksualne uniesienie poznaje właśnie podczas treningów kontroli magii.
     Moc to jednak nie tylko przyjemność. Jej rodzaj czy ilość determinują bardzo wiele u każdego mistyka. Pełny, naturalny stan jest niedostrzegalny. Obniżenie jej ilości w ciele najpierw powoduje podwyższenie tętna i pobudzenie ciała do działania, podobnie jak robi to kawa. Stymuluje do działania. Teoria magiczna mówi, że chodzi tu o zdobycie jej więcej. Jednak obniżanie jej ilości do bardzo niskiego poziomu wpędza maga w smutek a nawet depresję. Mistyk bez mocy może nie chcieć nawet wyjść z domu. Tu teoria też przychodzi z pomocą - sen i odpoczynek przyspieszają jej regenerację. Żaden też mistyk nie powinien ulegać chęci "nadprzenoszenia". To technika, pozwalająca zgromadzić w ciele więcej mocy, niż to naturalne. Wywołuje ona jednak gniew i chęci agresywne. 
     Można by stwierdzić, że moc wywołuje więc większość, ale nie wszystkie z podstawowych emocji człowieka. Radość i przyjemność przy jej przepływie, smutek i żal, gdy jest jej mało, gniew przy nadprzenoszeniu ... Co ze wstydem i strachem? Moim zdaniem i je magia wywołuje bez trudu. 
     Każdy mistyk może nauczyć się postrzegania "innego świata", czyli przestrzeni astralnej. Jego oczy wywracają się białkami na przód a on sam widzi wtedy przebiegającą moc, odbicia astralne osób, miejsc i przedmiotów a nawet ... istoty astralne. Te ostatnie - nieodmiennie są przerażające. Duchy, demony, żywiołaki - wszystkie wyglądają jak żywcem wyjęte z sennych koszmarów. 
     A co ze wstydem? Na to pytanie bez trudu odpowie każdy, kto zaczął uczyć się magii. Większość ćwiczeń odbywa się nago, a że moc wywołuje najróżniejsze reakcje ciała, wstyd a czasem i zażenowanie są wszechobecne. 

     To są cechy wspólne wszystkich mistyków. Każdy z nich może postrzegać w astralu, poruszać mocą, regenerować ją czy gromadzić albo medytować. Każdy z nich może modlić się do bogów (pomińmy tu światopoglądową dyskusję, kim są bogowie i czym jest akt modlitwy). 

      Najczęściej wykorzystywaną zdolnością jest właśnie modlitwa. Zdolność do połączenia się z siłą wyższą nazywaną bogiem czy boginią by uzyskać jej dostrzeżenie czy nawet reakcję. Reakcję, bo niekoniecznie wsparcie. Modląc się, nawet mając talent ku temu, nigdy nie wiemy, jaki efekt osiągniemy. Rozwinięte zdolności modlitewne nazywamy kapłaństwem a ich użytkowników - kapłanami. W zasadzie nie poruszają oni mocą a tylko przekazują jej drobiny swojemu arbitrowi. Ten zaś ... czasem wywołuje efekt a czasem nie. Nie wiemy w jaki sposób bogowie decydują o swojej reakcji. Wedle kazań samych kapłanów bogowie mają swoje charaktery i reagują na prośby zgodne z dogmatami. To jednak stwierdzenie mocno odbiegające od praktycznych obserwacji i badań zjawisk. Kluczowym jest fakt, że do uzyskania efektu potrzebna jest faktyczna wiara, że akt boskiej interwencji może i powinien nastąpić. Kapłani podczas załamania swojej wiary nie są w stanie uzyskać żadnego efektu. 
     Drugim typem kapłańskiego oddziaływania są ceremonie. Są to poznane eksperymentalnie metody modlitewne o bardziej przewidywalnym charakterze. Porównuje się je z rytuałami czarodziejów - są podobne ze względu na czas trwania i oprawę wizualną. Różnice są jednak zasadnicze. Kapłan jest tylko przekaźnikiem mocy (niejednokrotnie bardzo dużej) i sam nie wywołuje mocy. To bóstwo wyciąga pewną ilość mocy z kapłana i używa w odpowiednim celu. Można powiedzieć, że ceremonia jest umową pomiędzy bogiem a kapłanami jego wyznania - "jeżeli z wiara zrobisz to i to, to w zamian ja wywołam taki efekt". W przeciwieństwie do magii, takiej usankcjonowanej modlitwy w żaden mistyczny sposób nie da się przerwać. Coby o bogach nie mówić, próba przeciwstawienia się ich mocy, jest niczym zatrzymywanie huraganu wachlarzem. 

     Adepci, to osoby, których moc zmienia od wewnątrz. Wzmacnia ich oddziaływania na nich samych oraz otoczenie. Jednak każda ich zdolność jest bardzo dobrze określona i zwykle bardzo silna. Ktoś kto może potrafić czytać w myślach innych osób i wykona to znacznie lepiej od czarodzieja, ale ów może niewielkim nakładem sił wyuczyć się także ich zmieniania czy telepatii a u adeptów ... to zupełnie oddzielne zdolności. Jeden użytkownik zdolności nazywanych "wolą", może posiadać ten talent wspólnie z telekinezą a inny wraz z porozumiewaniem się ze zwierzętami, a trzeci czytacz myśli będzie jednocześnie ekstremalnie silny. 
    Adepci woli przekształcają moc tylko wewnątrz swojego ciała i kształtują ją tak, by samo ich ciało, dusza lub umysł, były w stanie osiągnąć jakieś efekty. Telekineza w takim wypadku wcale nie oznacza emanacji mocy poza przestrzeń wewnętrzną adepta. Przedmiot sam unosi się w sposób niewytłumaczalny nie tylko dla zwykłych ludzi czy nawet uczonych, ale też dla czarodziejów (brak działania mocy) czy kapłanów (niewyczuwalna interwencja bóstw). 

     Na koniec - magowie. To najbardziej naukowa i poznana zmysłowo sztuka, która opiera się na przekształcaniu mocy tak, by wywoływała efekty. Moc wypływa i kształtuje się dopiero poza ciałem użytkownika. Tam splatana jest w zaklęcia i w zależności od metody konstrukcji - wykonuje zaplanowane działania.
     Osoby o niskim talencie do magii, które potrafią tylko wyuczyć się konkretnych zaklęć - ruchów, gestów, pchnięć mocy - nazywamy magami. Dużo wyżej stoją czarodzieje - czyli ci, którzy mogą z magią eksperymentować i na podstawie znanych już efektów - tworzyć bez trudu nowe. 


 

      





wtorek, 8 kwietnia 2014

Stormgard - miasto Boskiej Pary


Wygląd i położenie.

Stormgard położony jest nad brzegiem Rzeki. Jest pierwszym dużym miastem przy jej brzegu i jednocześnie największym ze wszystkich miast Wolnych Królestw. Pierwotnie miasto leżało na wyspie pomiędzy dwiema odnogami, teraz jednak na skutek powiększania się metropoli można wyznaczyć cztery duże dzielnice.
Stare Miasto leży na tej samej wyspie, gdzie zaczynało swoje istnienie. Otoczone pięknymi, wysokimi murami, góruje nad okolica. Złote kopuły pałacyków błyszczą w słońcu a najpiękniej wygląda zawsze pałac Szarifa ze swoimi siedmioma wieżycami. Czasem tą część nazywa się Dzielnicą Matki.
Zaraz obok, w dolinie powstałej po zamknięciu jednej z odnóg Rzeki, leżą Błota. Najbiedniejsza i najgorsza dzielnica. Mieszkańcy błot nigdy nie wiedzą, kiedy wał ochronny zostanie przerwany a oni sami - zalani wodą. Tu nie buduje się trwale ani wygodnie. Tu mieszkańcy chcą tylko przetrwać jak najdłużej. Rozklekotane drewniane chałupki, nieco lepsze budowane na palach, by bez szkód mogły przetrwać lekkie podtopienia i nieliczne, potężne kamienne wieże w których bogatsi mieszkańcy Błot budują karczmy i warsztaty - tworzą mozajkowy i kolorowy krajobraz. Bardzo płaski z nielicznymi drewnianymi i kamiennymi wzniesieniami.
Zaraz na brzegu wyrasta Dzielnica Słońca, zwana czasem Dzielnicą Ojca. Tu królują wille, kupieckie kamienice a dalej w głębi lądu - także biedniejsze czynszówki i drewniana zabudowa. Właściciele starają się dorównać splendorem pałacom Starego Miasta, ale to nie ma prawa się udać. Jest to największy obszar miasta, czasem określany mianem - właściwego miasta. Przecież Błota to nieznaczący motłoch a Dzielnica Matki - centrum władz.
Ostatni kawałek powstał poza murami Dzielnicy Ojca. To gigantyczne pola namiotów i małych domków, które budują sobie uchodźcy, nazywane Miastem Uciekających. Tu skupili się wszyscy Ci, dla których nie starczyło już miejsca w obrębie murów miejskich - nawet w Błotach.

Władza
Głową tak miasta jak i okolicznych ziem jest Szarif Mahim Zijad, despotyczny władca, solidny polityk i gorliwy wyznawca Ojca. Prowadzi politykę otwartości handlowej wobec wszystkich i pokojowych stosunków, które utrzymuje dzięki licznej, choć zacofanej armii i ... gotowym pieniądzom na najemników. Ma aktualnie siedemnaście żon, zwanych szafi. 
Bezpośrednią władzę dzierży siedmiu Bejów - namiestników Szarifa nominowanych i usuwanych przez niego zgodnie z jego widzimisię. Każdy z nich obejmuję siedzibę w jednej z wież pałacowych. Ich uprawnienia zmieniają się nieomal z dnia na dzień

Prawa
Bardzo mocno wynikają z religii. Ojciec (znany reszcie świata jako Sar) to bóg siły. Matka (Adere) to opiekuńczość. W Stormgardzie zawsze silny ma większe prawa i możliwości. Nie istnieje nawet zaczątek równouprawnienia. Mężczyzna może mieć bez niczyjego zezwolenia nawet trzy małżonki, które winne mu są bezwzględne posłuszeństwo. Jeżeli go stać może kupić zezwolenie na posiadanie kolejnej. Każde następne jest droższe i droższe. Nawet Bejowie ograniczają się do jedenastu, czy dwunastu. Jednak żony i kobiety trzeba otaczać przesadną wręcz pomocą i opiekuńczością. Stormgardzcy bogacze swoją usłużnością zawstydzili by niejednego rycerza. Co z tego, gdy żadnej kobiecie nie wolno piastować funkcji publicznych czy uczyć się.
W mieście nie ma żadnych ograniczeń co do handlu narkotykami czy alkoholem, ale niekontrolowanie się pod ich wpływem jest objawem nietolerowanej słabości. Całkowicie zakazany i ciężko karany jest nierząd. Za to w pełni dozwolone jest niewolnictwo i to właśnie niewolnicami stoi cała dzielnica czerwonych latarni.
Z jednej strony prawo opiera się na zasadzie oko za oko, jednak dzięki zalegalizowanemu mechanizmowi zemsty, bardzo rzadko sądy Bejów muszą się wysilać. Jeżeli nie jest się dość silnym, by poradzić sobie ze złoczyńcą, trudno w pełni dochodzić swoich praw. No - chyba, że ma się znajomości i pieniądze, które udowodnią, że jednak jest się tym silnym.

Społeczeństwo
O statusie społecznym mężczyzny decyduje majątek, liczba i wygląd żon oraz tężyzna fizyczna. u kobiet - status ojca, męża i uroda. Nie liczy się rasa ani pochodzenie. Nawet zupełne kundle mogą bez trudu zostać w Stormgardzie bejami. Tak wygląda to w Starym Mieście i Dzielnicy Ojca. Pośród Błot i uciekinierów równouprawnienie ras bierze mocno w łeb, za to status kobiet jest nieco lepszy. To tam kapłanki Adere odważają się aktywniej wspierać mieszkanki, czego nie mogą robić "Na górze". Oficjalna linia religijna jest nieubłagana nawet dla nich. W zasadzie im niżej w drabinie społecznej, tym bardziej zasady zmieniają się i upodabniają do krajów wschodu.

W mieście nosi się luźne, przewiewne szaty. Kobiety zasłaniają twarze, ale często odsłaniają inne części ciała a i woalki czy maseczki bywają bardzo skąpe. Konieczność podkreślania urody i konkurowania na tym polu z hodowlanymi niewolnicami z imperiów mocno poluźniła niegdyś bardzo surowe zasady. Nadal jednak tradycja odsłaniania twarzy i włosów tylko przed rodziną przetrwała. Mężczyźni najczęściej podkreślają siłę i muskulaturę, nosząc luźne spodnie i gołe, naoliwione torsy i ramiona. Częstym jest odpowiednie tatuowanie ciała, gdyż może podkreślać to zarówno bogactwo, jak i urodę.


Ciekawe miejsca
Słoneczny Most - ogromna budowla, niegdyś łącząca wyspę Stormgardu z lądem, teraz łączy Dzielnice Ojca i Matki, ponad Błotami, by bogacze nie musieli się doń zniżać. Most ma szerokość czterdziestu metrów, wybudowano go na olbrzymich łukowych podporach. Sam jest leciutko wykrzywiony. Środkiem biegnie doskonale utrzymana droga a boki pokrywają najdroższe i najwystawniejsze lokale miasta: restrauracje, warsztaty jubilerów, szewców i krawców - wszyscy najbogatsi rzemieślnicy marzą o rozpoczęciu działalności właśnie w tym miejscu. Słoneczny Most jest całkowicie bezpieczny podczas powodzi, a wszelkie próby wdarcia się nań osób niepowołanych są surowo karane. Zakazane jest tu poruszanie się w dzień wozami. Nawet prawo do jechania tędy dorożką obejmuje tylko kilka szlachetnych rodzin oraz trzech przewoźników.

Akkare - ogromna, czteropiętrowa oberża, wyglądem przypominająca obronny zamek, w której tradycyjnie spotykają się i mieszkają kapitanowie oddziałów najemnych. Tu też prowadzą negocjacje handlowe. Wiele najwspanialszych kompani wynajmuje tu pokój na stałe dla swojego przedstawiciela a wielu innych spędza tu i tak całe dnie. Nazwa lokalu pochodzi od miasta, które zostało zrównane z ziemią siedemdziesiąt lat temu przez najemne oddziały po tym, jak nie zapłacono im za jego obronę. Przez wiele lat można było tu spotkać codziennie setkę kapitanów. Teraz ich stała ilość bardzo się zmniejszyła, gdyż wiele oddziałów nadal służy w Imperium, albo zostało rozbite po tym, jak stanęły naprzeciw Rivenhallskiej armii.